13.4.10

...gdy siatka społeczna zacznie się nam rwać...

Inteligentna i ważna wypowiedź:

"Bo taka jest natura naszej psychiki – bez poczucia sensu znaleźlibyśmy
się w skrajnie dyskomfortowej sytuacji. I tak, jak uważa wielu
filozofów, śmierć jest metafizycznym skandalem. Możemy albo ów skandal
oswoić – religią, filozofią, sztuką – albo się od niego odcinać czy mu
zaprzeczać, albo popadniemy w depresję lub inne stany tak bardzo
dyskomfortowe, że musimy się przed nimi bronić. 

(...)
W dzień katastrofy młody człowiek zagadnięty pod Pałacem Prezydenckim przez reportera powiedział, że w obliczu wyrwy, która w życiu społecznym powstała po śmierci wszystkich tych ludzi, jego pokolenie będzie musiało szybciej dojrzeć. Prosimy o poradę psychologiczną – co zrobić, żebyśmy wszyscy wyszli z tej traumy dojrzalsi?

To jest pytanie, jak przeżyć żałobę. Po pierwsze, nie należy jej zaprzeczać, lecz otworzyć się na spotkanie z własnymi emocjami oraz umieć je wyrażać wobec siebie i wobec innych. Kultura podpowiada nam, jak to robić. Dojrzałość polega też na tym, że zgadzamy się wewnętrznie na ambiwalencję: że mamy prawo odczuwać siebie i świat niejednostronnie. Nie sprowadzajmy więc swoich emocji do tylko jednej: mamy prawo odczuwać lęk, ale też patriotyczne wzruszenie; mamy prawo mieć nadzieję, ale też odczuwać gniew. Mamy prawo do czułości, ale też do tego, by się w pewnym momencie ze smutku zacząć podnosić.

Trudno powiedzieć, jak będzie przebiegać ta żałoba, pierwsza część procesu pokonywania traumy, jakiej doznaliśmy. Zadaniem tych, którzy kształtują ludzką wyobraźnię i psychikę – czyli np. ośrodków opiniotwórczych, intelektualistów, dziennikarzy, artystów, polityków – jest pomóc ludziom dostrzec wartości, które się kryją za naszym smutkiem i rozpaczą. Śmierć jest zła, ale żałoba jest dobra. Zobaczmy, co się kryje pod naszą żałobą – a więc: czego żałujemy, za czym tęsknimy, jaka jest nasza siła. Nasz ból, nasza trauma oznacza, że zabrano nam coś wartościowego. Coś, co było dla nas cenne. Było naszą wartością. Okazało się nią np. bycie wspólnotą. Pamiętajmy więc o tym wtedy, gdy siatka społeczna zacznie się nam rwać. Wobec tych, którzy ponieśli śmierć, wyrażamy szacunek. A zatem szanowanie ludzi jest dla nas wartością."


Prof. dr hab. med. Bogdan de Barbaro, psychiatra, psychoterapeuta, jest kierownikiem Zakładu Terapii Rodzin Katedry Psychiatrii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego:

Cały artykuł - wart przeczytania.

12.4.10

Katastrofa i żałoba

Dziś poniedziałkowy wieczór. Dopiero drugi dzień po katastrofie lotniczej, w której zginęło 96 Polaków, wraz z Prezydentem Polski.
Wśród ofiar katastrofy jedna osoba, Ewa Bąkowska, znana mi osobiście. To bardzo boli.
Nie potrafię się uporać z tym co się stało.

Dziś wokół, w internecie, na ulicy czytam, widzę jak różne są reakcje, jak opadają emocje bólu i smutku, jak pojawia się wściekłość, agresja...niektóre wypowiedzi aroganckie, bez klasy, bez elementarnej kultury.
Czytałam dziś bloga p. Igora Janke:
"Czy tak niewyobrażalna tragedia, śmierć przedstawicieli elity naszego państwa, może nas wzmocnić? Dominikanin ojciec Jacek Salij powiedział mi w noc po wypadku: – Taka ofiara, tyle wybitnych osób, które zmarły jednego dnia, nie mogło odejść na marne. Musimy z tym coś dobrego zrobić."
Pod tym wpisem na blogu wiele wypowiedzi - jakaś część została wykasowana - tyle znów jadu, cynizmu...czy to sposób na oswojenie żałoby...? Nie wiem...

We mnie wciąż wszystko płacze, nie potrafię zrozumieć tych ostrych, ocennych, bardzo lękowo-agresywnych wypowiedzi.

Chcę być z tym co się stało w jakiejś ciszy, nawet jeśli rozmawiam z ludźmi o tym..
Choć też rozumiem, że to zwyczajny proces radzenia sobie z traumą z żałobą, z niepoznanym, ze śmiercią, z nagle docierającą świadomością znikomości, delikatności życia. Z lękiem przed umieraniem, z lękiem przed niewiadomą co dalej.

Przewartościowuję wobec tego swoje spojrzenie, myślę co mogę zrobić dobrego, gdzieś blisko, wokół siebie. Pytam jak się czują moi bliscy, jak sobie radzą z bólem, chcę być razem z przyjaciółmi i też gdzieś w sobie sama, blisko swojego serca. Myślę o rodzinach tych którzy tragicznie zmarli.
Modlę się.

Przeczytałam dziś słowa p. Kamińskiego:
"To uczy nas wszystkich gigantycznej pokory, wobec tego kim jesteśmy jako ludzie".
Właśnie tak.
Oby tak.

7.4.10

Góra snów

Tak teraz powoli wchodzę na nową górę. Nowe przebłyski w tworzeniu  - wchodzenie w siebie, w to co specyficzne, i też zbieranie zewsząd okruchów inności. Trochę przeglądanie się jak w lustrach, w cudzym. Trochę też wiadomości ze snów. Rozmowy z postaciami ze snów. Jeśli wciąż śni się to samo, powtarza podobny motyw, to może znaczyć, że w jakimś aspekcie stoję w jednym miejscu.
Potrzebny jest dialog z moimi wewnętrznymi "patrzącymi", "oglądającymi". Namaluję "patrzących" z moich snów. O!

A teraz jeszcze myślę o wewnętrznym "Poganiaczu", który nie pozwala mi ucieszyć się tym co robię i każe mi wspinać się do góry...hmmm...

5.4.10

ważne wiadomości

Dziś dowiedziałam się czegoś bardzo dla siebie ważnego. W zasadzie od wczoraj tak się dzieje.
To mi pomaga teraz głębiej rozumieć samą siebie i swoje "walki" z budowaniem obrazu, z tworzeniem, projektowaniem. Łaskawy to czas kiedy wiele się odsłania.
Pustka jest łaską i odpowiedź na którą długo się czekało jest łaską, choć często dalszy ciąg pustki jest tą odpowiedzią. Ale w jakiś sposób jest jaśniej. Pustka jest pełnią, pełnia jest pustką.
No dobrze, trochę gmatwam ;-). Ale lubię tak.
Mówić tak, żeby nikt nic nie rozumiał ha ha...nawet ja sama... ;-).

Widzę w sobie zapisane fragmenty rodzinnej historii, to mnie wzrusza i dodaje mi sił.
Pewien ciężar spada z ramion. Porozumienie, podobieństwo i przekroczenie tego w sobie.

Za oknem deszcz pochlapuje, cisza dźwięczy oklaskiem jednej dłoni :-). Tak się dziś czuję koanowo, mieszkam w paradoksie. Dobrze mi tutaj, może rozbiję namiot, zobaczę...

4.4.10

Nowy początek pisania

Dziś, w czas wyjątkowy, przenoszę się z pisaniem z gazety do bloggera.
Jestem teraz jakaś nowa, inna. Potrzebuję więc nowego miejsca do pisania.

To co dziś mnie inspiruje to urodziwa, pełna gracji i siły Liturgia Paschalna i wszystkie myśli z ostatniego czasu.
Potem ważne dzisiejsze rozmowy, w których uświadomiłam sobie dlaczego i co już wiem, a czego wcześniej nie wiedziałam.

Doszłam do pewnego miejsca i dobrze mi tutaj, choć nie koniecznie łatwo.
Jest tutaj dobrze, bo twórczo i ciekawie, ale nie za łatwo, bo to miejsce które świetnie znam, a w którym nie zawsze potrafię świadomie przebywać: moje TU i TERAZ.

Jestem jednak w Tu i Teraz całkowicie u siebie. W skupieniu i poczuciu sensu.
W zasadzie mogłabym na tym skończyć, bo już napisałam wszystko...
To jest czymś niemal banalnie prostym, ale do czego bardzo trudno się dostać...

Wiąże się to z problemem twórczości i splecionego z nią życia jako takiego.
Twórczość będzie tutaj pewnym obrazem, trochę jakby unaocznieniem doświadczenia.
Niektóre prace z dawnych czasów, które uważam w jakimś sensie za najlepsze i myślę o nich jako o niedoścignionych, z całą pewnością nie są czymś do czego miałabym dziś dążyć. Są całkiem za mną, skończone i niedostępne, podobnie jak pewne doświadczenia i myśli z dawnych lat. Ich siłą była świeżość i swoista naiwność, spójność, i coś z rodzaju braku wiedzy, świadomości, jakiś szczęśliwy lub mniej szczęśliwy traf. Niektóre z nich dźwięczały czystym dźwiękiem, którego dziś już nie słyszę.
I nie mogę słyszeć, i nie usłyszę, ponieważ wiem już to, czego nie wiedziałam dawniej.
Dziś jestem w zupełnie innym miejscu, z całkiem nową, inną świadomością, jakby w chmurze ołowianej, ciężkiej i gęstej. Albo nasyconej granatowością, pełnej wewnętrznych tarć. Albo białej, śmietano podobnej, albo nawet pierzastej, lekkiej i przewiewnej. Ale generalnie siedzę w chmurze i trochę mi czasu trzeba było na to, żeby to po prostu zobaczyć i przyjąć.
Dlatego napisałam wcześniej o Tu i Teraz i o byciu po prostu w tym co jest.

Dziś doświadczam zgody na to, co jest w takim stanie jakim jest.
Zmiany przychodzą, rozwój, dynamika życia są nieuchronne i mam zamiar się im poddawać ot tak - po prostu. Mam zamiar wychodzić im na przeciw i nawet w pewnym sensie je kreować.
Ale już nie mam ochoty ani potrzeby wybiegać gdzieś gdzie mnie nie ma - ani w przeszłość ani w przyszłość.
Siedzę więc Tu i Teraz taka jaka dziś jestem z przeczuciem, że świeżość, podobna i całkiem inna od tej dawnej, może się jeszcze zdarzyć tylko jeden raz.